Pratasiewicz wymienił jego nazwisko podczas wywiadu. Białoruski ekspert wyjechał na Ukrainę

Dodano:
Raman Pratasiewicz, białoruski opozycjonista i dziennikarz Źródło: YouTube / Телеканал ОНТ
Politolog Arciom Szrajbman wyjechał na Ukrainę, po tym jak uwięziony przez białoruski reżim opozycjonista Raman Pratasiewicz wymienił jego nazwisko podczas wywiadu dla państwowej telewizji.

Zatrzymany dwa tygodnie temu przez białoruskie KGB bloger i opozycjonista udzielił państwowej telewizji wywiadu, w którym wymienił nazwisko Arcioma Szrajbmana. Politolog, w obawie przed represjami ze strony reżimu Aleksandra Łukaszenki, wyjechał na Ukrainę.

"Jak na ironię w środę rano twierdziłem, że nie czuję zagrożenia. Wieczorem w pośpiechu pakowałem walizki" – napisał Szrajbman w internecie.

Wywiad Pratasiewicza

W wyemitowanym przez stację ONT materiale Pratasiewicz stwierdził, że Szrajbman był jednym z ekspertów, którzy mieli doradzać białoruskiej opozycji w planach dokonania przewrotu w państwie.

Politolog przyznał, że był członkiem czatu, w którym brali udział przedstawiciele opozycji wobec prezydenta Łukaszenki, ale robił to wyłącznie w celach naukowych jako obserwator.

"Obiektem moich zainteresowań było obserwowanie na żywo, jak komunikują się ci, których przed sierpniem zaczęto nazywać koordynatorami białoruskiej rewolucji" – napisał Szrajbman.

W obawie o swoje bezpieczeństwo, politolog zdecydował się opuścić Białoruś i udać się na Ukrainę. Niepokój Szrajbmana był o tyle większy, że białoruskie państwowe media już w grudniu ubiegłego roku wymieniały go jako eksperta, który współpracuje z opozycją.

Jak sam jednak przyznał, nie ma pretensji do Pratasiewicza za jego słowa.

"Nie wiemy, jaką piwnicę w ŁRL [samozwańczej Ługańskiej Republice Ludowej w Donbasie na Ukrainie - przyp. red.] i jaki los dla jego dziewczyny mu przedstawiono w przypadku odmowy udzielenia tego wywiadu. Zakładników się nie osądza" – napisał.

Porwanie Pratasiewicza

Dwa tygodnie temu białoruskie służby wymusiły awaryjnie lądowanie samolotu linii Ryanair (lecącego z Aten do Wilna) w Mińsku. Na pokładzie maszyny znajdował się znany białoruski opozycjonista Roman Pratasiewicz, który został zatrzymany po lądowaniu.

Stanowisko wobec działań reżimu Łukaszenki zajęli najważniejsi politycy w Polsce. Prezydent Andrzej Duda wskazał, że incydent na mińskim lotnisku jest kolejnym przykładem złamania przez Białoruś prawa międzynarodowego. Polityk domaga się także zdecydowanych działań wobec władz w Mińsku.

Z kolei premier Mateusz Morawiecki ocenił, że działania Mińska to "bezprecedensowy akt terroryzmu państwowego". Szef polskiego rządu poinformował także, że poprosił szefa Rady Europejskiej o rozszerzenie agendy nadzwyczajnego szczytu RE o punkt dotyczący Białorusi i wydarzeń na mińskim lotnisku.

Przywódcy państw UE zdecydowali o nałożeniu sankcji na białoruskie linie lotnicze. Trwają prace nad decyzjami dotyczącymi sankcji ekonomicznych i personalnych.

Źródło: wp.pl, belsat.eu
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...